Sztuka przemiany emocji. Uwolnienie przez decyzję.
Share
Czy można po udanym wernisażu odczuwać frustrację i żal?
Okazuje się, że tak. Właśnie to przeżyłam.
W poprzednim wpisie wspominałam już o ważnej decyzji, która uwolniła mnie od tych trudnych emocji. Chcę podkreślić zbawienną rolę dobrych decyzji – zwłaszcza wtedy, gdy naprawdę wcielamy je w życie.

Zacznę od początku.
Wydarzenie było wyjątkowe. Mimo deszczowej pogody i niesprzyjającej aury, na Wernisażu pojawiło się zaskakująco wiele osób.
Już od pierwszych chwil atmosfera zrobiła się gorąca – uważne spojrzenia na eksponaty, rozmowy o zestawieniach obrazów i dekoracji, podziw, gratulacje, uśmiechy, serdeczne uściski. Pojawiły się też propozycje wspólnych kolejnych projektów.
Emocji było tak wiele, że trudno było się z nimi pożegnać po zakończeniu wydarzenia.

Zainspirowana radą przyjaciółki – uczestniczki wernisażu – postanowiłam stworzyć Książkę powystawową pod tytułem „Kosz Emocji”.
Miała ona stać się miejscem, gdzie można zatrzymać i podzielić się tymi niezwykłymi „owocami ludzkich dusz”.
A skoro w naszym zespole mamy artystkę i mistrzynię rękodzieła – Sylwię – książka oczywiście powstała całkowicie ręcznie. Jej kartki zostały zabarwione kawą, a okładkę ozdobiły bajkowe, materiałowe kwiaty. Przy otwarciu książki pojawiał się kosz spleciony ze starodawnej bibuły – nie mógł jednak pozostać pusty.


W tym momencie wkroczyłam ja – i napełniłam go suszonymi, własnoręcznie przygotowanymi kwiatami:
-
niebieskimi Niezapominajkami i Brunerą,
-
różowymi Ostróżeczkami,
-
zielonymi Hortensjami,
-
białymi Kokoryczkami i Astrancjami,
-
kremowymi Lunariami,
-
fioletowymi Orlikami i Ostróżkami,
-
liliowymi Tulipanami,
-
pomarańczowymi Frezjami.


Drobne kwiatuszki ułożyły się w napis „Kosz Emocji”.
Zostawiliśmy ją, by towarzyszyła wystawie „Ogród Rajski: kwiaty w obrazach i bukietach”.

Od tej pory książka żyje własnym życiem – wzbogaca się o wpisy, recenzje, emocje i słowa chwytu, które nadają jej coraz większą głębię.
